środa, 19 sierpnia 2009

Money money money


Ostatnio coraz częściej przesiadują pod moim blokiem. Od ok. południa. Paru nastolatków szpera przy zielonym samochodzie jednego z nich, czasami w towarzystwie wymuskanych, ubranych w podwyższone adidasy i kolorowe bluzy dziewcząt. Potrafią naprawiać go wiele godzin z paroma przerwami na papierosa. Po tym majsterkowaniu odjeżdżają przed siebie lub urządzają małą imprezę. Słuchają w kółko tych samych piosenek i każda nowa nie różni się niczym od starszych. 

Potrafię wynienić ich wszystkich z imienia i nazwiska i powiedzieć o każdym z nich kilka słów. Właściwie znam się z nimi od dawna, lecz nie potrafiłam się z nimi zaprzyjaźnić (z dwoma wyjątkami) ze względu na znaczące różnice w naszym życiorysie, czy też w warunkach, w jakim przyszło nam żyć. Przecież to, czym zajmują się na co dzień to typowa rozrywka dzisiejszej klasy średniobogatej. Klasy cieszącej się pewnymi przywilejami i z całkiem przyzwoitym dorobkiem.
Czy nie tak wyglądały właśnie średnio zamożne rody arystokratyczne? Choć nie posiadały one przedstawicieli we władzach, znali oni ludzi należących do wyższych sfer, którzy mogli wpłynąć na decyzje rządu albo innych ważnych instytucji.
Bo może i posiadamy system władz, do tego całkiem nowoczesny (choć to zależy od kontynentu), lecz tak naprawdę to dzisiejsi „bogaccy” czy też wysoko postawieni podejmują za niego różne decyzje. Duchowni, właściciele wielkich i ważnych obszar ów ziemi, mafia, przedstawiciele świata komercji, biznesmeni… Równość obywatelska już dawno została zapomniana. To oni tak naprawdę sprawują władzę nad światem. Czy nie przypominają oni na przestrzeni lat elity najbardziej majętnych mieszkańców?

Prawdziwa monarcha arystokratyczna. Nie my decydujemy o prawie, tylko nominały.


A w tym wszystkim coraz liczniejsza i spychana klasa najniższa, plebs, bankruci, robotnicy w mrowisku swoich szefów, potrzebne tylko do pracy fizycznej na rzecz majętnych, nazbyt doświadczone przez życie ścierwo w cukierkowym, utopijnym świecie korupcji. Nie masz hajsu – nie istniejesz. Mądralińscy powtarzają – „Dostaniesz od życia tyle, ile w nie włożysz”. Zawsze zapominają dokończyć to zdanie słowem „pieniędzy”, aby sprawiać wrażenie odłączonych od reszty świata bogackich. Udają, że za nic mają sobie wypłaty i tak naprawdę „reprezentują biedę”, po czym ubierają się w firmowych sklepach, odżywiają w restauracjach bądź McDonaldzie, bawią się na wszystkich płatnych koncertach, wypijają hektolitry kosztownego alkoholu, malują się najdroższymi kosmetykami i farbują włosy co najmniej raz w miesiącu. A później znów powtarzają teksty, jaka to zła jest elita społeczna, że trzeba się buntować bo system jest zły… Co wy kurwa możecie o tym wiedzieć? Czy jesteście zmuszani do ograniczenia wydatków na zakupy do 12zł dziennie? Ubieracie się tylko i wyłącznie w lumpeksach? Łapiecie się każdej pracy, choćby za 500zł? Odmawiacie sobie wyjazdu do miasta, kupna książki, kolczyków, pudełka ciastek/lodów, żeby mieć za co zapłacić za czynsz? Zncie ten stres, gdy wiecie, ze w tym miesiacu wraz z dwiema innymi osobami musisz przeżyć za 700zł?
Wiecie coś o tym?

A przecież ja i tak nie mam najgorzej…

Einsturzende Neubauten - Armenia

Zdjęcia: Erwin Olaf

1 komentarz:

  1. co za pesymistyczna wizja świata, lecz nie tylko pieniądze są największą chorobą ludzkości. Cały czas wypatruję białego króliczka na ekranie licząc, że kiedyś się pojawi.

    OdpowiedzUsuń