poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Kontrowersje osobiste


Fale wyobraźni niosą mnie w bardzo dziwne strony, o których nie mogę opowiedzieć osobom, znającym moje nazwisko. To byłoby samobójstwo. Można to określić jako troskę o własną nietykalność społeczną. Zbliża się najbardziej przeklęty z przeklętych dni w roku, co oznacza ponowny bliski kontakt ze stadem wron, które wydziobią z ciebie każdy sekret, jeśli tylko do ich uszu dotrze dotycząca Ciebie kontrowersja. Trudno. Na szczęście pozostał mi jedynie rok w tej oborze, do tego przygnieciony ciężarem słowa „matura”, które niesie za sobą totalną ignorancję wobec wszelkich spraw, jakimi żyje ta wieś. Nie, nie rok, zaledwie 10 miesięcy. Wykorzystam swoje imponujące nakłady obojętności i umiejętności udawania autystycznego dziecka, by niż intelektualny nie zawracał mi dupy. Oczywiście w tej oborze można znaleźć pojedyncze dowody na to, żeświnia posiada całkiem spore IQ. Oni wystarczą, żeby nie zwariować.

Nie żeby interesowała mnie opinia publiczna na mój temat. Wiem jednak, jak denerwujące potrafi być nk-fotkowe buractwo, dla którego liczy się bardziej cena twoich butów niż to, że kochasz się w prozie Lema. Nie okazuję tego, ale moje nerwy są bardzo podatne na zszarganie. Dlatego aż do matury wolę zachować spokój. Siebie w sobie. Ewentualnie otworzę swój mózg dla ludzi, których uznam za… Inteligentnych to złe słowo. Zdystansowanych, o. Zdystansowanych i nieuprzedzonych.

Potem niech się dzieje co chce.



Niedawno śniła mi się dziwna jaskinia, w której mieszkały dzieci kanibale. Ze względu na zagrożenie wywieziono mnie wraz z paroma dziewczynami do jeszcze dziwniejszego domu, w którym wszystkie masturbowałyśmy się lalkami Barbie. 
Obudziłam się oszołomiona. A jednocześnie obraz protoplastki plastików wciąż ściskał mi narządy rodne. Zabawne. Po kilku minutach uznałam, że to czysty absurd. Co nie zmienia faktu, ze co się stało, to się nie odstanie.

Kilka dni potem we śnie występowałam z inną dziewczyną w rozbieranej sesji fotograficznej. I na rozbieraniu się nie kończyło… Po przebudzeniu zdałam sobie sprawę, że ów sen jest nierealny nie z powodu partnerki w trakcie sesji, lecz w powodu moich wrodzonych kompleksów, które nie pozwalają mi się obnażyć przed aparatem/kamerą/człowiekiem innym niż mój obecny partner. Gdybym wyzbyła się tych uciążliwych blokad… Gdyby dziewczyna dorównywałaby urodzie mojej wyśnionej koleżance… To czemu nie. 



Potrzebuję przy sobie mężczyzny, ale obraz kobiety mam przy każdym uniesieniu. Czy na tym właśnie polegają trójkąty?


Oklepane, bo oklepane, ale...

Nine Inch Nails - Closer

Zdjęcia: Vlad Gansovsky

1 komentarz:

  1. ludzie o których mówisz, prędzej czy później zginą przez przedawkowanie własnej głupoty, więc się nimi nie przejmuj. Trzeba to traktować z dystansem, jak własne sny. To pewnego rodzaju obraz który cię obrzydza a za razem fascynuje, jednak nie chcesz być ofiarą, lecz świadkiem oglądanego przedstawienia na żywo. Kompleksy znikają w momencie, gdy będziesz tolerowana przez ludzi, którzy żyją naprawdę.

    OdpowiedzUsuń